wtorek, 13 października 2015

Rozdział 6

          Rozmawiali ze sobą jeszcze przez godzinę zanim każdy poszedł w swoją stronę. Dziewczyna polubiła Nathana, w jego towarzystwie czuła się swobodnie. Dowiedziała się, że lubi pływać i jeździć na nartach. Za to Aurelia pochwaliła się, że jazda konno ją uspokaja i odpręża, tak samo jak rzucanie sztyletów.
Umówili się na następne spotkanie następnego dnia.


Przed bramą Instytutu Aurelia napotkała Arona. Chłopak, gdy ją zauważył od razu do niej podszedł. Wyglądał na wkurzonego choć dziewczyna nie była pewna. Stanął naprzeciw niej górując nad nią o jakieś półtorej głowy.
- Gdzie byłaś? Wszyscy cię szukali. - odezwał się podniesionym głosem zaskakując Aurę. Dziewczyna zadarła głowę patrząc mu w oczy.
- To nie twój zasrany interes. Poza tym kim ty jesteś żeby na mnie krzyczeć? Nawet nie należysz do naszej paczki. Jesteś tu nowy, odizolowany. A teraz zejdź mi z drogi. - przeszła obok szturchając go ramieniem. Zaskoczony Aron odwrócił się i patrzył na oddalającą się sylwetkę dziewczyny. Była inna od każdej dziewczyn czy też Nocnej Łowczyni i to rzucało się w oczy. Miała twardy i wyraźny charakter, podobnie jak Aniołowie, tylko że w niej była jeszcze delikatność i troska malowana w oczach.
Wsadził ręce w kieszenie spodni i nie spuszczając wzroku z masywnego budynku szedł w stronę wielkich żelaznych drzwi Instytutu.


^^^


Kim wiedziała, że traci panowanie nad tą dziewczyną. Za każdym razem kiedy wymykała się z Instytutu rozmawiała z nią, ale potem robiła znowu co chciała. Zastanawiała się już nad tym, czy nie wysłać jej do ojca. Jednak nie mogła tego zrobić bo musiałaby też wysłać do Idrisu Jessicę. Nie pozostało jej nic innego jak tylko rozmowa albo przymknięcie oka na jej ucieczki.
- Aurelia gdzie byłaś? - dziewczyna stała przed biurkiem Kimberly patrząc kobiecie w oczy.
- Na mieście.
- Powinnaś była zostać w  Instytutcie. Jak twoja głowa? - spytała zatroskana Kim.
- W porządku. - powiedziała dziewczyna obojętnym tonem. Nie lubiła kiedy ktoś się nad nią litował. Czuła się w tedy słaba, a ona taka nie była. Nigdy.
- Mogę już iść, czy dalej będziesz zadawać głupie pytania? - zmęczona Kimberly przytaknęła wracając do papierkowej roboty.


^^^


Nie wiedziała dlaczego, ale w tym miejscu czuła się uwięziona. Chciała być w końcu wola tylko nie miała pojęcia, gdzie by mogła być. Gdzie nie pójdzie czuła się tak jakby ktoś ją dusił. Zamykał w szklanej klatce bez możliwości ucieczki i tlenu.
Siedziała w bibliotece zamyślona z książką na kolanach. Nie potrafiła się skupić na lekturze. Usłyszała kroki. Do pomieszczenia wszedł Aron ze spuszczoną głową. Na uszach miał słuchawki. Był kompletnie wsłuchany w muzykę z nich płynącą. Aurelia siedziała skulona pod regałem przypatrując mu się. Musiała przyznać, że Aron był interesujący. Tajemniczy a jednocześnie otwarty. Dziewczyna przechyliła głowę by lepiej mu się przyjrzeć. Czarne włosy, niebieskie oczy, lekko opalona skóra. Był przystojny.
Chłopak czując na sobie czyjeś spojrzenie podniósł głowę, s jego oczy skrzyżowały się z oczami Aury.
- Nie wiedziałem, że ktoś tu jest.
- Czego słuchasz? - zawahał się na chwilę. Przysiadł się obok dziewczyny podając jej słuchawkę. Wypływały z niej dźwięki gitary i przyjemny głos jakiegoś chłopaka. Było słychać, że gra z pasją.
- Niezłe. Kto to? - spojrzała na niego z iskrzącymi się oczami.
- Mój przyjaciel... A dokładnie były Parabatai.


Chyba trochę krótki wyszedł ten rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Szczerze mówiąc miałam problem z jego napisaniem. Jednak dzisiaj go dokończyłam i wstawiłam na bloga. Mi osobiście on się podoba, ale zależy mi na Waszej opinii, bo to Wy mnie motywujecie. ^^
Niestety ta pogoda nie pomaga mi w tworzeniu. Jest taka przygnębiająca, przez nią odechciewa mi się wszystkiego.
Dobra już Was nie zanudzam. :)
Pozdrawiam ciepło wszystkich czytelników :* 

czwartek, 1 października 2015

Rozdział 5

          Kiedy reszta domowników wróciła zaskoczył ich wygląd Instytutu. Wszystko dookoła było roztrzaskane. Żyrandole leżały w kawałkach na podłodze, gdzie znajdowała się plama krwi. Właśnie, krwi. Kim zaczęła nawoływać dwójkę nastolatków. Nie słysząc żadnej odpowiedzi zaczęła się denerwować, wchodząc do każdego pomieszczenia pokolei. Przestraszona, że ta dwójka gdzieś znikła nie potrafiła pozbierać swoich myśli. Biegała po całym Instytucie bojąc się o swoich podopiecznych. Przeszła obok biblioteki ale wróciła się kiedy ich zobaczyła. Aurelia leżała nieprzytomna na kanapie z opatrunkiem na głowie a Aron stał pochylony nad nią. Kiedy się do nich zbliżyła widziała jak chłopak starannie rysuje Iratze.
- Co tu się stało? - spytała szeptem Kimberly.
- Jakiś czarownik zdemolował hol Instytutu krzycząc, że chce naszej śmierci i że jest to ostrzeżenie. - spojrzał na nią zmartwionym wzrokiem.
- A Aurelia?
- Została zraniona jego mocą przez co upadła uderzając głową o chodnik.
- Co się stało? Aurelia! - do pomieszczenia wparowała Jessica. Gdy zauważyła swoją przyjaciółkę na jej twarzy odmalowało się przerażenie pomimo tego, że wiedziała ze Aura żyje. Jest jej Parabatai, gdyby coś strasznego się stało wiedziała by o tym tak jak dzisiaj. Byli w Mieście Kości kiedy poczuła przeszywający ból. Wiedziała, ze jest coś nie tak i nie pomyliła się.
- Na Anioła, wyjdzie z tego?
- Tak, narysowałem jej Iratze i opatrzyłem jej głowę. - powiedział dumny z siebie Aron. 
                                 
 ♡♡♡

           Czuła ból i to strasznie silny. Nie wiedziała jak mogłaby co powstrzymać. Rysowała już runie uzdrawiającą, ale nawet ona nie pomagała. Musiała wyjść. Chciała świeżego powietrza. Instytut ją dusił. Wyskoczyła przez okno ignorując uporczywy ból. Chodziła ulicami Londynu nie zwracając uwagi na przechodniów. Nie zadawała sobie trudu runą niewidzialności. Miała to gdzieś czy ktoś ją zobaczy.
- Hej. Pamiętasz mnie? - usłyszała męski głos obok siebie.
- Nie za bardzo, a powinnam? - spojrzała na niego zdając sobie sprawę, że gdzieś co już wcześniej widziała.
- Z jakieś dwa dni temu na mnie wpadłaś.
- A no tak. - Aurelia przewróciła oczami. - Czego chcesz?
- Dowiedzieć się dlaczego ostatnio mówiłaś dziwne rzeczy...
- To nie są dziwne rzeczy tylko prawda. - weszła mu w słowo. Pomału zaczął ją drażnić.
- W takim razie mi to wytłumacz. - zrobił zadziorną minę, a jego postawa mówiła, że tak łatwo nie odpuści. Aurelia przewróciła oczami. Rozejrzała się i zaczęła iść w stronę Hyde Parku.
- Idziesz? - obróciła się przez ramię patrząc na chłopaka. Blondyn pobiegł do niej dotrzymując kroku. Szli w milczeniu. Aurelia oglądała park zachwycając się jego pięknem. Wszystko wokół miało odcień żółci, czerwieni, brązu, a gdzie nie gdzie widać było jeszcze pozostałości po lecie. Jak na koniec października dzień był ciepły i w miarę słoneczny jak na Londyńską pogodę.
Zatrzymali się przy Ornamental Pond. Usiedli na ławce wpatrując się przed siebie.
- Więc... Powiesz mi kim jesteś?- spojrzała na niego.
- To nie takie proste. Nie możemy Przyziemnym mówić o naszym świecie.
- Przyziemny?
- Tak. Są to wszyscy z twojego świata, nie mający pojęcia co tak na prawdę się dzieje wokół was.  - dłonią zaczesała włosy za ucho. Nie może mu powiedzieć, ale on jest inny. Ma Wzrok, który go wyróżnia. Przez to może mu się coś stać.
- Ale ty jesteś inny. Posiadasz Wzrok, a to rzadki dar. Widzisz Świat Cieni. Mój świat. - patrzył na nią zafascynowany przyjmując nowe wiadomości. Zauważył z jaką pasją mówiła, że Świat Cieni jest jej światem. Niestety on tak by nie potrafiłby powiedzieć o swoim. Przez to, że lubi wiedzę i jest inteligentny jest też pośmiewiskiem , popychadłem oraz obiektem różnych okropnych żartów jego rówieśników.
- Jednak możesz mieć też przez to problemy. Widzisz, Demony one naprawdę istnieją tak samo istoty z legend czy strasznych opowiadań one również. I zabijają ludzi aby zaspokoić głód. Od tego jesteśmy my - Nocni Łowcy - którzy je zabijamy by was chronić. A teraz Clave mnie zabije jeśli się dowie, że ci powiedziałam. - spojrzała na niego bez strachu przed czymkolwiek. Była odważna i to się rzucało w oczy.
- Nie dowiedzą się. Obiecuję. - zapewnił ją blondyn. - Nikomu nie powiem. Z resztą i tak nie miałbym komu. - spojrzała na niego smutno, a po chwili się uśmiechnęła.
- Jestem Aurelia, ale mów mi Aura. Będę cię bronić przed złem.
- Jestem Nathan. Przyziemny posiadający Wzrok.


W końcu coś naskrobałam :) Rozdział ogólnie mi się podoba. Mam nadzieję, że Wam również się spodoba ^^
Pozdrawiam ciepło :*

wtorek, 15 września 2015

Pierwszy raz - nominacja do LA :)

No hej :) pierwszy raz dostałam nominację i cieszę się bardzo z tego powodu. Dziękuję Ci Ana2003 :D
No więc nominuje poszczególne blogi:

http://non-canon-ships-are-better.blogspot.com/?m=1 - Johanna Malfoy

http://psychological-fanfiction.blogspot.com - Lilly Mielthown

Czas na pytania i odpowiedzi ;)

1. Jak masz na imię? A jak chciała byś mieć?

Karolina. Hmm...  kiedyś chciałam mieć na imię Jessika, teraz mi to przeszło i moje imię mi nie przeszkadza. :)

2. Wymień ulubione filmy. Co najmniej cztery.

Dary anioła miasto kości <3
Zostań jeśli kochasz
Trzy metry nad niebem
Szybcy i wściekli

3.  Opisz swój charakter.

Raczej jestem miła ale potrafię też pokazać pazurki. Cierpliwa lecz mam swoje granice. Lubię poznawać nowych ludzi. Długo chowam uraze. Uwielbiam czytać książki i tworzyć swoje opowiadania. Jestem też ufna i to jest moją wadą. Czasem rysuje jak najdzie mnie na to ochota.

4. Co lubisz robić?

Czytać, rysować i słuchać muzyki.

5. Ulubiony przedmiot szkolny.

Nie mam takiego ponieważ skończyłam szkołę :)

6. Znasz Bars and Melody? Lubisz ich? Jeśli nie znasz to posłuchaj TEGO. Podoba ci się?

Akurat tą piosenkę znam i lubię :)

7. Ulubiony paring (może być kilka)

Jace i Clary :)

8. Ulubione postaci (może być kilka)

Jace, Will, Sebastian (DA)
Mia ( zostań jeśli kochasz)

9. Co? Gdzie? Kiedy? Jak? (odpowiedz na to pytanie tak jak chcesz, bo możesz nie wiedzieć o co chodzi XD)

Naznaczenie. Na drodze. W mojej wyobraźni :) Spotkanie Trackera i naznaczenia mnie do Domu Nocy. :)

10. Ostatnie pytanie wymyśl sam :)
Czy lubisz blogować?

Moja odpowiedź brzmi tak. :) Uwielbiam to robić dla osób które czytają moje opowiadania :)

A teraz czas na moje pytania ;)

1. Dlaczego postanowiłaś pisać opowiadania?
2. Co kochasz?
3. Ulubione rzeczy.
4. Masz jakieś zwierzątko? Jakie i od kiedy je masz?
5. Ulubiony cytat.
6. Ulubiona książka. Możesz napisać kilka. :)
7. Jak spędzasz wolny czas?
8. Od kiedy blogujesz?
9. Ulubione blogi.
10. Kim chciałabyś być?

wtorek, 8 września 2015

Rozdział 4

          Następnego dnia Aurelia obudziła się z bólem głowy. Szybko na przedramieniu narysowała sobie runę. Kiedy ból zelżał umyła się i ubrała. Zeszła do jadalni, która była pusta. Zrobiła sobie kanapkę jednak nie potrafiła jej przełknąć. Podeszła do kosza i ją wyrzuciła.
- Jedzenia się nie wyrzuca. - usłyszała czyjś głos. Odwróciła się i zobaczyła wysokiego chłopaka z ciemnymi włosami i niebieskimi oczami.
- Coś za jeden? - złożyła ręce na piersi ostrożnie lustrując obcego.
- Serio? Nie pamiętasz? - powiedział ironicznie. - W sumie nie dziwię się. Nie wiem ile wódy wczoraj w siebie wlałaś i nie interesuje mnie to, ale szybko odleciałaś.  - uśmiechnął się łobuziersko.
- Że co?
- To co słyszysz. Odprowadziłem Cię do łóżka, inaczej nie wiem jakbyś tam trafiła. - Wkurzona Aurelia podeszła do chłopaka.
- Wiesz co? Odpierdol się. Nie znasz mnie. - po tych słowach wyszła. Była wkurzona na wszystkich. Na swojego ojca, matkę której nie znała, na wszystkie demony oraz domowników Instytutu.
Weszła do sali treningowej aby wyżyć się na tarczy. W dłoni trzymała sztylet. Była całkowicie skupiona, a kiedy sprecyzowała odległość rzuciła w sam środek tarczy. Nigdy nie pódłowała. Po kilku rzutach odłożyła broń i przeszła do równoważni. Robiła salta w przód, w tył, chodziła na rękach, a to wszystko sprawiało jej przyjemność. Uwielbia akrobacje a zwłaszcza w tedy kiedy łączyła ją z walką.
Nagle usłyszała dzwony Instytutu. Szybko zeszła na dół i pobiegła do drzwi. Otworzyła je a przed nią stał wysoki mężczyzna. Z jego głowy wystawały dwa małe czerwone rogi.
- Czego chcesz czarowniku? - spytała Aurelia.
- Waszej śmierci Nephilim.
- I myślisz, że Ty jeden nas pokonasz?
- Nie ja jeden. Jest nas więcej. - w tedy rzucił w nią jarząca się na czerwono kulą. Dziewczyna upadła rozwalając sobie głowę a w między czasie czarownik zaczął rzucać czerwonymi kulami demolując Instytut.
- To jest tylko ostrzeżenie. - po tych słowach odszedł. Do dziewczyny podbiegł Aron oglądając jej ranę.

Tak wiem rozdział króciutki Ale jakoś weny nie mam. Przepraszam.  Poza tym nie mam zbyt wielkiej motywacji. :(
Pozdrawiam :*

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 3

          W jadalni byli prawie wszyscy domownicy, poza jedną dziewczyną. Kim spojrzała pytająco na Jessikę, ta tylko wzruszyła ramionami nie wiedząc, gdzie się podziewa Aurelia. Głowa Instytutu spochmurniała. Miała dość wybryków Aury. Przez jej lekkomyślne zachowanie mogłaby stracić swoją posadę.
Jednak po chwili  wyraz twarzy Kimberli zmienił się, kiedy do jadalni wszedł Aron. Kobieta spokojnym a zarazem władczym głosem odezwała się.
- Chciałabym wam kogoś przedstawić. To jest Aron, nasz nowy mieszkaniec przeniesiony z Los Angeles. Proszę usiądź. - Chłopak przysiadł się do stołu siadając obok Jessi.Dziewczyna uśmiechnęła się na jego widok.
- Jestem Jessica. - puściła mu oczko. - To jest Paul - wskazała na wysokiego szatyna - I Denis - na przeciwko szatyna siedział brunet o czekoladowym spojrzeniu.
- Aron. - Również się uśmiechnął ponieważ dziewczyna miała bardzo zaraźliwy uśmiech. - Kogoś brakuje? - palcem pokazał nakryte miejsce dla jednej osoby. Kim chrząknęła a po chwili powiedziała.
- Niestety tak. Aurelia ostatnio stwarza mi małe problemy. Ale nie przejmuj się tym. - wyraz jej twarzy był smutny i poddenerwowany.
Po kolacji Aron udał się do swojego pokoju.

                                ♡♡♡

          Szła do Instytutu całkowicie pijana. W głowie jej szumiało A kroki stawiała chwiejnie. Do takiego stanu doprowadziła się idąc ulicami Londynu, gdzie spotkała grupkę wilkołaków, którzy wybierali się do klubu dla podziemnych. Poszła z nimi.  Wypiła parę kieliszków a później każdy kolejny ktoś jej postawił.
Z imprezy wyszła po trzeciej nad ranem. Wiedziała, że Kim będzie na nią wściekła dlatego wchodząc do Instytutu starała się być cicho.
Wchodząc po schodach przeważyło ją, szybko złapała się poręczy by złapać równowagę. Kiedy weszła na piętro zobaczyła przed sobą ciemną postać.
- Kim jesteś i co tu robisz? - odezwał się męski głos.
- Jestem Nephilim i mieszkam tu. - słowa z jej ust brzmiały jak bełkot. - A Ty kim jesteś? 
- Jestem Aron. Nowy Nocny Łowca. - przedstawił się chłopak.
- Aurelia. Możesz się posunąć? Chcę dostać się do pokoju.
- Który to?
- Trzecie drzwi na prawo. - chłopak wziął ją za rękę i pomału poprowadził pod drzwi. Wszedł do środka i posadził ją na łóżku. Po chwili Aura opadła na szerokość łóżka i zasnęła. Aron poprawił ją i przykrył. Spojrzał jeszcze raz na nią zanim wyszedł. 



No hej :) Przed chwilą skończyłam pisać trzeci rozdział. Mi się podoba i to bardzo, a pisząc go było dla mnie czymś przyjemnym. ^^ Mam nadzieję że Wam również się spodoba.
Niestety nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział ponieważ muszę się przygotować do egzaminu czeladniczego.
Pozdrawiam ciepło :*

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 2

          Przechadzał się między ulicami miasta.  Uwielbiał jesienną porę roku, w tedy szybciej robiło się ciemno, a nocą wszystko rzucało na siebie inny pogląd. Nic się nie ukrywało pod ciemną kurtyną nocy, wręcz przeciwnie wszystkie istoty Cienia wychylały się na powierzchnię.
Był już niedaleko miejsca do którego zmierzał. To miał być nowy dom. Został przeniesiony z Instytutu w Los Angeles do Instytutu w Londynie. Nie spodziewał się, że to miejsce zastąpi mu poprzedni dom zwłaszcza, że były tam wspomnienia jego Parabatai. Jednak wszystko z LA przypominało mu o jego śmierci i bólu. Ian był wspaniałym człowiekiem i Nocnym Łowcą do czasu, kiedy jeden z Dzieci Księżyca nie zaatakował go i przegryzł jego gatdło, w tedy już nic mu nie mogło pomóc. Kiedy Aron dowiedział się co to był za wilkołak postanowił się zemścić. Znalazł go i zabił, w tedy Clave postanowiło go przenieść do innego miasta i Instytutu. Takim sposobem znalazł się w Londynie. Ale czy to coś w ogóle zmienia? Tego nie był pewny.
Stanął przed wielkimi drzwiami do Instytutu zastanawiając się czy wejść, czy zadzwonić. Postanowił zrobić to drugie. Usłyszał dudniący dźwięk z wewnątrz budynku. Po dłuższej chwili wyłoniła się wysoka kobieta o brązowych oczach i długich włosach w odcieniu ciemnego blondu.
- Słucham, w czym mogę  pomóc? - odezwała się życzliwym głosem.
- Jestem Aron. Przysłali mnie z....
- A no tak. - uśmiechnęła się życzliwie zapraszając mnie do środka. - Jestem Kimberli Ale mów mi Kim. Londyński Instytut jest pod moją opieką. - prowadziła mnie przez korytarze oświetlone lampami gazowymi co nadawało wszystkiemu tajemniczości. Pokazała mi jadalnię, zbrojwnię, salę treningową, bibliotekę oraz mój nowy pokój. Skromny z ogromnym łóżkiem, szafą i szafkami. Na środku pokoju był rozłożony dywan w dziwne wzory.
- Oczywiście możesz co urządzić po swojemu. - uśmiech nie schodził z jej twarzy. Wydawała się być miła i mądra a jednocześnie silna.
- Zostawię Cię tu. Na kolacji poznasz resztę domowników, o ile będą w kąplecie. - na jej twarzy pojawił się mały grymas. Po jej odejściu chłopak rozpakował swoje rzeczy i z nijakim skutkiem starał się zadbać o wystrój swojej sypialni.
Nadeszła pora kolacji.

Hej Wam ^^ Skończyłam pisać rozdział drugi, jak Wam się podoba? Liczę na szczere komentarze.
Pozdrawiam ciepło :*

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 1

          Uwielbiała wymykać się nocami z Instytutu. Chodziła ulicami miasta, wchodziła do klubów i bawiła się. Nie przejmowała się demonami, ale zawsze była przygotowana na spotkanie jednego z nich. Zawsze pod bluzą miała miecz a w butach sztylety. Odór demona od urodzenia drażnił jej nos,była na tym punkcie bardzo wyczulona dlatego reszta jej paczki polegało na niej. Nigdy się nie pomyliła co do ich znalezienia.
Z westchnieniem usiadła na fotelu w kinowej sali. Chciała się rozerwać a najlepszym sposobem jest film. Na ekranie pojawił się obraz jakiegoś romantycznego filmu, który chwalił się swoją sławą w gazetach i różnych portalach internetowych.
Znudzona Aurelia rozglądała się po sali, kiedy jej spojrzenie zatrzymało się na młodym szatynie. Był schludnie ubrany i strasznie blady. Spojrzał w jej stronę z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna zaczęła wychodzić z sali kinowej. Stanęła w jednym z zaułków i czekała. Po chwili przed nią stanął wampir.
- No, no, no... Kogo ja widzę? Dziecko Nephilim
- We własnej osobie. - Uśmiechnęła się dumnie ze swojego pochodzenia.
- Zawsze mnie zastanawiało jak smakuje wasza krew. - Oblizał się patrząc na jej tętnicę szyjną.
- Nigdy się nie dowiesz. Żaden Nocny Łowca na to nie pozwoli.
- Nie będę się prosił o pozwolenie. - W tedy rzucił się na nią. Pazurami podrapał jej ręce i szyję. Dziewczyna szybko wydobyła swój miecz mówiąc jego imię, w tedy cały zaczął się jarzyć. Wampir syknął oddalając się na chwilę. Aurelia zamachnęła się, ale chłopak zdążył odskoczyć. Skoczył na nią próbując dostać się do szyi. Straciła równowagę i przewróciła się a miecz wbił się w jej ramię paląc skórę. Poczuła straszny ból. Wkurzona rzuciła się na wampira celując w jego klatkę piersiową. To był już koniec. Wampir runął na ziemię cały pomarszczony. Z sykiem oparła się o ścianę malując Stelą Runę niewidzialności.
Weszła do Instytutu cicho, tak by jego opiekun jej nie usłyszał. Szła do pokoju swojej Parabatai. Zapukała a drzwi otworzyła jej wysoka blondynka ubrana w piżamę z sennym wyrazem twarzy.
- Aura co ty..... O cholera co ci się stało? - Dziewczyna weszła do jej pokoju. Bordowe ściany zdobiły różne rodzaje broni. Pod oknem stała toaletka zawalona lakierami do paznokci i cieniami. Ogromne łóżko z baldachimem oraz wielka szafa. Aurelia usiadła na łóżku wpatrując się w przyjaciółkę. Z jej głębokich ran spływała krew brudząc ubranie.
- Musisz przestać wychodzić nocami z Instytutu.
- Dlaczego? - Spojrzała na nią zaskoczona.
- Ponieważ coraz częściejwracasz poturbowana.
- Wcale nie. To są małe rany. -Skrzywiła się kiedy poruszyła ramionami.
- Widzę. Czekaj znajdę ino Stelę. - Przyjaciółka usiadła obok Aury rysując na jej ramieniu Iratze. Runy narysowane przez Parabatai mają większą siłę niż rysowane przez zwykłego Nocnego Łowcę. Aurelia poczuła pieczenie i ciepło rozchodzące się po jej ciele. Czuła się trochę lepiej.
- A teraz mów co ci się stało. - Dziewczyna przewróciła oczami, ale odpowiedziała przyjaciółce.
- Byłam w kinie, a później zaczepił mnie wampir chcąc skosztować mojej krwi no  i doszło do bójki. On nie żyje a ja jestem cała.
- Oby nie było z ego kłopotów. - Zmartwiła się Jessica.
- Nie będą. A nawet jeśli, ja się tylko broniłam.
- Niech ci będzie, ale rano musisz powiedzieć o tym Kim.
- Serio? A nie może to być naszą tajemnicą?
- Nie. - Powiedziała stanowczo Jess.
- No dobrze. Idę się umyć. - Wstała podeszła do drzwi i na chwilę odwróciła się do przyjaciółki.
- Dziękuję. - Po czym zamknęła drzwi. Zmęczona wzięła prysznic i położyła się. Jednak sen nie chciał przyjść. Wierciła się tak, że kołdrę skopała z łóżka i dopiero w tedy zasnęła.

                                  ♡♡♡

Następnego ranka wszyscy domownicy Instytutu siedzieli w jadalni przy stole. Każdy zajadał się kanapkami popijając je kawą. Tylko Aurelia siedziała z nie wyraźną miną wpatrzoną w swój do połowy pusty talerz. Reszta grupy żywo była pochłonięta w rozmowie między sobą.
Jess spojrzała na Aurelię, aby w końcu porozmawiała z Kim. Zrezygnowana Aura odsunęła talerz i odeszła od stołu. Żałowała, że powiedziała Jessice o wczorajszym wydarzeniu. Teraz będzie na to nalegać.
W pokoju przebrała się w czarne rurki, bordową bluzkę oraz skórzaną kurtkę. Szybko ubrała buty, zabrała swoją broń i wyszła z Instytutu.
Nie wiedziała dlaczego, ale nie lubiła przebywać w tym miejscu. To nie był jej dom. Ani w Idrisie. Tak naprawdę nie wiedziała gdzie jest jej miejsce.
Ojciec zostawił ją tu a sam wyjechał do kraju Nephilim. Była na niego wściekła. Miała w tedy trzynaście lat. Przez cztery lata widziała swojego tatę parę razy w roku.
Nagle poczuła szarpnięcie i dzięki Runie równowagi nie upadła. Przed nią stał wysoki i nawet przystojny (jak na Przyziemnego) chłopak. Miał zielone oczy i jasne włosy.
- Przepraszam. - wydukałwpatrzony w nią.
- Patrzy się na drogę a nie na telefon. - fuknęła.
- Tak? To może cza było zwracać uwagę na otoczenie, a nie bujać w obłokach...
- Czekaj, Ty mnie widzisz? - spytała zaskoczona i jednocześnie zaciekawiona.
- Tak, to raczej nie jest dziwne.
- Owszem jest.  Spójrz lepiej jak ludzie teraz na Ciebie patrzą.  - uśmiechnęła się. Chłopak rozejrzał się zauważając, że ludzie patrzą na niego jakby na kogoś chorego psychicznie. Znowu spojrzał na dziewczynę.
- Czemu się tak patrzą?
- Ponieważ mnie nie widzą. Za to widzą jak Ty rozmawiasz z powietrzem.
- Ale to nie jest możliwe.
- Owszem jest. - Aurelia nie przestawała się uśmiechać.

Bang Mamy koniec pierwszego rozdziału :) Coś nowego z mojej strony. Jeszcze nigdy nie zaczęłam pisać opowiadań o Nocnych Łowcach. Mam nadzieję, że podołam temu zadaniu ;)
Pozdrawiam :*